Sobota 14.12.2019 rok.
Uruchomiłam młynek do kawy. Zmieliłam siemię lniane i zrobiłam naleśniki ala tortilla. Do tego warzywka, kurczak . Pyszotka. Potem deser do czarnej kawy. Jogurt z orzechami , mango , bananem, amarantusem, wiórkami kokosu.
Na jakiś czas spokój ale myśli o jedzeniu ciągle wracają.
Już myślę, co zrobię na obiad. Tymczasem idę po węgiel aby rozpalić w piecu. Dieta bez pszenicy na początku wymaga ciągłego zajęcia się czymś aby zagłuszyć myśli o jedzeniu. Mam nadzieję, że to przejdzie. Myślę o pysznym hamburgerze z chrupiącą bułeczką.
Obiad to warzywne leczo z cebuli, marchewki, papryki, pomidora, cukinii i warzywnego makaronu z ciecierzycy. Do tego gotowane jajko. Dwie miseczki zaspokajają głód na jakiś czas.
Do kolacji musiałam sie wspomóc garścią orzeszków pistacji i suszonym kawałkiem mango.
Na kolacje zrobiłam boczniaki w jajku z odrobiną zmielonego siemienia i z serem zółtym. Do tego pokrojone pomidorki, ogórek i cukinia oraz sałata roszponka. Zostało ze śniadania. Jak znalazł jako dodatek do smaku.
Myśli o hamburgerze znikają na godzinę po posiłku.
Co przyniesie nam kolejny dzień.